Raport ze spotkania WOGF z dnia 17.09.2016
Zakończenie wakacji zderzyło nas z poważnym problemem – co ubrać w tak dziwną i zmienną pogodę. Niby słońce, ale silny wiatr i zimno sprawiły, że letnie mundury założyli tylko prawdziwi twardziele.
Spotkanie zaczęło się punktualnie o 17:01 w MeatUs. Na mięsne przyjemności musieliśmy czekać prawie godzinę (upewniło nas to jednak w przekonaniu, że nie jest to fast food) – ale zdecydowanie było warto. W tym czasie zajęliśmy się rozmowami o przyszłości klubu, w szczególności o nadchodzącym dużymi krokami wyjazdem do Birmingham (i naszym uczestnictwie w tym wydarzeniu), jak również o Kapitularzu, a konkretnie TrekSferze – gdzie także będziemy w silnym składzie. Stanęliśmy przed poważnym wyzwaniem, a mianowicie – mamy jeszcze dwa wolne miejsca na wyjazd do Anglii na Destination StarTrek. Jednakże w szybkim tempie problem zamienił się w możliwość – możliwość zaproszenia ludzi z innych kwadrantów, którzy byliby chętni, aby reprezentować z nami Polskę w tym wiekopomnym wydarzeniu. Roześlemy wici! (Jeśli ktoś jest chętny – wystarczy się z nami skontaktować poprzez FB – wszystko wytłumaczymy! Szybko, szybko, czasu pozostało niewiele).
W przerwach oglądaliśmy książki przyniesione przez Michalinę, które traktowały o strojach w Star Treku (było to szczególnie ciekawe, głównie ze względu na naszą chęć stworzenia kolejnej wersji mundurów – do tej pory mamy już ich wersje letnie z wczesnego DS9, zimowe z Voyagera, a w planie są też tzw. jumpsuity – rodem z TNG). Były też książki o klingońskim okręcie Bird of Prey, a także o wszystkich wersjach U.S.S. Enterprise – od NX aż do E, czyli Sovereign class – szczegółowe schematy przydadzą się m.in. w tworzeniu kolejnych statków w Space Engineers.
Niestety, obecność wyłącznie mięsnych specjałów w MeatUs sprawiła, że członkowie WOGF-u, wyznający volcańską filozofię nie spożywania mięsa, dołączyli do nas dopiero w Amore del Tropico, gdzie przetransportowaliśmy się niezwłocznie po posiłku. Trzeba przyznać, że racjonalne spożywanie napitków „niebezalkoholowych” jest już znakiem naszego wieku, ale nie przeszkodziło to w prowadzeniu dysput o Star Treku.
Istotną kwestią były rozważania na temat złego zaprojektowania statków Federacji, które uniemożliwiają ludziom załatwienia swoich podstawowych potrzeb fizjologicznych. Rozwiązaliśmy ten problem za pomocą transportera – jak inaczej odpowiedzieć na pytanie dlaczego statek lecący w Warp ma zawsze załoganta obsługującego konsolę transportera…? To też tłumaczyło, dlaczego Miles O’Brien chciał zmienić etat, gdyż ciągłe oczyszczanie bufora tego urządzenia mogłoby faktycznie być niezbyt przyjemną pracą. Oczywiście co jakiś czas odrywaliśmy się od rozmów, aby załatwić najpilniejsze potrzeby związane z eventem w StarTrek: Timelines. Rozmowy na ten temat trwały długo, a imponujące 230 miejsce Szymona (w rankingu światowym!) jest poziomem przynajmniej godnym do aspirowania przez resztę Floty.
Nie zabrakło oczywiście wieczornej ekspedycji w celu uzupełnienia „rezerw warp” (Kelvin-timeline wciąż ma wpływ na naszą rzeczywistość), niestety tym razem zapomnieliśmy o uroczej barmance Anicie i nie przynieśliśmy jej porcji węglowodanów i białek w postaci burgera – przyznajemy się bez bicia. Ale Anita nie pozwoli nam już nigdy zapomnieć o tym zaniedbaniu…
Bar zamknęliśmy wraz z obsługą, co może wskazywać, że spotkanie było udane.
Do zobaczenia w Birmingham!