Star Trek Online – Co z tą Selą?
Lada moment będziemy mieli w STO dziesiąty sezon, ale jeszcze przed tym twórcy zdążyli nas uraczyć nowym epizodem – wczoraj udostępniono nam misję „Uneasy Allies”. Pojawiło się toto się wczoraj i nawet można za przejście dostać unikalne nagrody, ale mam z nią pewien mały problem. Bo niby jest ok, ale ciągle prześladuje mnie nieodparte wrażenie, że coś z tą misją jest nie tak…
Uwaga! Będą spoilery!
Założenia są fajne. Po raz kolejny spotykamy upadłą imperatorkę Selę, której głosu użycza sama Denise Crosby. Wprawdzie wygląd postaci nie jest idealny, a podobieństwo do aktorki mogłoby być większe, ale w sumie przez większość część misji Sela gdzieś biega i widzimy tylko jej plecy. Gorzej podczas cutscenek, ale w sumie da się to przeżyć.
Nostalgia może jednak złapać też z innego powodu, bo odwiedzamy miejsca, które znaczyły sporo zarówno dla uniwersum filmowego (okolice Hobus), jak i giercowego (wracamy do mapy z misji Coliseum). Mamy więc coś, co przyciąga Trekkerów i może powodować uczucie powrotu do domu.
Niestety na tym koniec zalet. Od strony fabularnej epizod jest cholernie wtórny i można zauważyć ogromne podobieństwo do misji Sphere of Influence, czyli czegoś, co znamy już od ponad roku. Zaczynając do możliwości przejścia misji z podstarzałym bohaterem z ST:TNG (choć Worf był o wiele lepiej sportretowany), przez bieganie po dopiero co odkrytej sferze Dysona, a kończąc na ostatniej scenie w sferze, gdzie niebo zasnute było tysiącami fruwających mechanizmów i pojawieniu się kolejnej sfery w naszej części galaktyki. Rok temu może robiło to wrażenie, ale teraz?
Pisząc o misji nie sposób nie wspomnieć o masakrycznych błędach technicznych. W zasadzie powinniśmy się przyzwyczaić do tego, że Cryptic wydając większe pakiety zmian zawsze robi małe zamieszanie i nawet będę ich trochę bronił. Taka gra to nie Tetris czy Pacman. Stopień komplikacji tworu informatycznego takiego jak STO musi być ogromny i siłą rzeczy programiści mogą przeoczyć jakieś zależności w programie. Jestem informatykiem i wiem, że chęć zrobienia dobrego produktu i świetnej dokumentacji często leży w sprzeczności z mocami przerobowymi i planami wydawniczymi. Nie mniej jednak błędy wczoraj były poważne i na pewno wpłynęły na odbiór nowej misji. Najpierw wysiadł serwer logowania, a gdy go przywrócono, to nie można było rozpocząć rozgrywki, bo szlag trafił listę postaci. W samej misji nie było lepiej. Każdy z graczy musiał na końcu przerwać misję, przelecieć kawał kwadrantu, by potem ją kontynuować. Dziś była niezapowiedziana przerwa techniczna i podobno bugi zostały usunięte, ale cóż – pożyjemy, zobaczymy.
Osobiście pewnie przejdę misję co najmniej dwa razu w ciągu najbliższych dwóch tygodni, ale nie sądzę, bym potem do niej wracał. Tym bardziej czekam na sezon 10, bo ciekawi mnie, co też będzie za zabawa z Ikonianami. Chociaż wojna z nimi może być pewnym problemem dla scenarzystów… Skoro od dwóch lat to oni stali za każdą większą i mniejszą intrygą w galaktyce, a teraz występują przeciw zjednoczonym siłom Federacji, Klingonów i Romulan jawnie, to kto będzie przeciwnikiem później, gdy Ikonianie będą już pokonani?